Jakie instrumenty doradzają nauczyciele gry na fortepianie.
Wyobraź sobie, że chcesz kupić używany samochód. Chcesz, żeby ocenił go ktoś, kto ma większe pojęcie niż Ty. Komu zaufasz?
Zawodowemu kierowcy, który całe życie jeździ max. 5 samochodami, czy
mechanikowi, który zna od podszewki wszystkie dostępne modele?
W naszych realiach często za ekspertów uważają się (z całym szacunkiem) nauczyciele i... organiści. Niestety, z naszego doświadczenia najczęściej rekomendowanym przez takie osoby instrumentami są pianina typu "Calisia" lub "Legnica". Owi doradcy wychodzą z prostej i jakże słusznej tezy: "w szkole gramy na Calisii, więc w domu też taki instrument powinien być, wówczas będą najlepsze wyniki".
Znowu odwołam się do porównania z samochodami. Duży fiat i mały fiat były niejednokrotnie marzeniem naszych rodziców o własnych czterech kółkach. Syrenka - teraz kultowe auto, dawniej (i chyba teraz też) wymagało wiele cierpliwości i poświęcanego czasu pod maską. W czasach socrealizmu nie było innej możliwości. Rarytasem były produkty z NRD i Czechosłowacji. W miarę powszechne były auta ze Związku Radzieckiego, ale ich reputację każdy zna. W branży fortepianowej nie było inaczej. Chyba każdy w tamtym czasie marzył o golfie, passacie, mercedesie lub audi...
Dzisiaj wobec dużej podaży instrumentów z Unii Europejskiej, w zasadzie nie ma co oglądać się za pianinami polskimi, a już nie daj Boże radzieckimi. Oczywiście, zdarzają się dobre egzemplarze z lat 1965-1980 (dokładnie tak jak maluchy z tego okresu), ale nie wiem, czy potrafi je należycie rozpoznać człowiek bez odpowiedniego doświadczenia technicznego. Spotykaliśmy się z sytuacjami, że "krzywo nastrojone" pianino o dużym potencjale bywało odrzucane. Wynika to z innego typu słuchu muzycznego profesjonalnych muzyków. Z kolei my, zawodowi stroiciele, którzy na ogół mamy do czynienia z zaniedbanymi instrumentami, potrafimy odnaleźć ukryty wewnątrz potencjał od pierwszego obejrzenia instrumentu.